wtorek, 25 lutego 2014

Naga prawda o akcie, czyli krótki poradnik o wyskakiwaniu z ubrań

Łapanie ulotnych chwil i zamykanie ich w obrazie jest jedną z najwspanialszych form wyrazu. Jedno zdjęcie potrafi czasem opowiedzieć więcej emocji niż najlepszy nawet film. Piękne fotografie często stają się obiektem zachwytu i zazdrości. Każdy, kto widział sesję Kate Moss do Playboya, wie o czym mowa...
Dla modelki, zwłaszcza początkującej, największe wyzwanie stanowi akt. Mimo, że nagość występuje w kulturze od czasów biblijnych i stanowi podwalinę ludzkiej egzystencji, wciąż traktowana jest ze wstydliwym przymrużeniem oka, a dla bardziej wrażliwych jest nawet przyczynkiem rumieńców na twarzy. A przecież nagość jest najbardziej naturalnym elementem bytności, bo stanowi to, co ma każdy z nas – ciało. Nagość w kontekście kulturotwórczym traktowana jest jako spektakl, a kobieta jak obiekt. Jeśli któraś z was pragnie rozpocząć karierę modelki lub po prostu posiadać w swojej galerii piękne zdjęcie, musi wyjść poza ramę bezpiecznego postrzegania i potraktować akt jako performance.
Pozując do aktu, należy zapomnieć o kanonach wpajanych przez przemysł mody. Każde ciało jest piękne, a ideały istnieją jedynie w PhotoShopie. Następnie trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nagość nie jest niczym złym. Pozbycie się wstydu jest najtrudniejsze, ponieważ wynika z głębi. Ludzie traktują nagość w kategorii obnażania – pokazując swoje ciało bez ubrania wystawiają na pokaz swoje najskrytsze tajemnice. Niektórzy stają się bezbronni. Trzeba się tego wyzbyć, przynajmniej na krótką chwilę.
Trudno jest w kilku punktach napisać przepis na dobry akt. Wszystko zależy - po pierwsze - od charakteru sesji, po drugie – od nastawienia, po trzecie – od relacji z fotografem. Ostatni element stanowi początek do sukcesu. Pomiędzy fotografem, a modelką musi być chemia – i nie chodzi tu wcale o motyle w brzuchu. Chodzi o bliskość (lub chociaż pozór bliskości) i zaufanie. Bez tego trudno nawet o jedno dobre zdjęcie. Umówmy się, że nie zawsze rozbieramy się już na pierwszej randce – przed sesją warto spotkać się z fotografem raz, dwa, nawet dziesięć razy, porozmawiać z nim, poznać go lepiej, nawiązać relację i dokładnie omówić charakter sesji.

W tym momencie przechodzimy do kolejnego ważnego punktu – ustalenie reguł. Podczas sesji nie może być mowy o nacisku z czyjejkolwiek strony. Jeśli zdecydujesz się, że nie jesteś gotowa pokazać wszystkiego, nie rób tego. Warto stopniowo, z sesji na sesję, oswajać się z obiektywem i ze swoim ciałem przed nim, aby osiągnąć upragniony efekt. Dzięki temu poznasz swoje mocne i słabe strony. To samo możesz również zrobić w domu – „pozować” przed lustrem (najlepiej nago) - patrzeć, z którego profilu wyglądasz najlepiej, którą część ciała warto wyeksponować, a którą ukryć. Poznaj podstawy perspektywy, poczytaj o technikach makijażu, który najlepiej sprawdza się podczas sesji zdjęciowych. Przeglądaj magazyny o modzie i sesje wykonywane przez profesjonalistów – kalendarz Pirelli, fotografie Mario Testino czy Helmuta Newtona, zdjęcia top modelek.  Zbieraj pomysły, wypisz je na kartce i przedstaw fotografowi. Jeśli on zna się na rzeczy, będzie umiał doradzić Ci najlepsze ujęcia.

Najważniejszą i najtrudniejszą zarazem rzeczą jest pozbycie się wstydu i uczucia skrępowania. Na to nie ma złotej rady. Jeśli fotograf zbuduje Ci swobodną atmosferę, a Ty odpowiednio ją wykorzystasz, na pewno wyjdziesz z sesji nie tylko bogatsza o piękne zdjęcia, ale i większą pewność siebie. Niektóre modelki przed pierwszymi sesjami wypijały po jednym małym piwie na rozluźnienie. Jeśli to Ci pomoże, zrób to samo. Tylko nie przesadź. Nie ma nic gorszego od pijanej modelki!